Czasami nie mogę się nadziwić jak wielu ludzi potrafi być zadomowionych na stałe w (teoretycznie) jednym człowieku. I jak bardzo nie da się żyć z nimi wszystkimi w sobie tak, by się ze sobą nie kłócili.
I jak koniecznie trzeba ich stosować wymiennie.
Można też wyrzucić wszystkich z siebie. Powoli, na raty, by z nagłego braku ciężaru nie unieść się nad ziemię bezpowrotnie.
Można też podjąć ciężką próbę pogodzenia ich wszystkich ze sobą. Negocjować warunki współegzystencji w jednym niewielkim ciele.
I tak stanę się JA.
JA- spółgłoska-samogłoska - skromna kombinacja.
No więc dobrze. Nie przedłużajmy bolesnego aktu kreacji nowej maski.
Niech będę teraz.
Kobietą-na-skraju-Dojrzałości.
bardzo lirycznie
OdpowiedzUsuńbędę zaglądał
Bardzo miło mi gościć Cię w moich czterech ścianach bezdomnych myśli.
OdpowiedzUsuń