niedziela, 3 września 2017

Nuovo Nato




Zdarza mi się czasem wyskoczyć z samej siebie.
Stanąć w pewnej odległości i patrzeć. Przyglądać się.
Za pomocą nie swoich oczu, ale dzięki komuś kto ma głębokie spojrzenie. Komuś, bez kogo Ziemia byłaby głucha i pusta. Taki ktoś przychodzi z pomocą, z ciepłym słowem w herbacie, z szeptem ust. Bandażuje rany. Patrzy pięknie i głęboko w oczy. Drży przy sercu.
Patrzy we mnie i tym spojrzeniem swoim pomaga mi zobaczyć więcej.
Bo znam siebie.
Tylko całkiem już prawie zapomniałam.
Jestem na drodze do tego kogoś, kto tam gdzieś na mnie czeka, a kim jestem.

Albo kiedyś będę.

Na nowo.

Spoglądam za okno. Pada deszcz. Zamyślam się.

To co mam jest takie niewyraźne. To czego chcę- takie dalekie.
Ale prawda- już nie nieosiągalne.

W to właśnie wierzę teraz dzięki Tobie.

Dziękuję.


Spokojna w Jego ramionach, wyciszona jak nigdy przedtem i już nigdy do końca- jedyna mi pewna wiedza. To On mnie uchwycił w pół słowa i nie pozwolił krzyknąć. To On złapał za rękę, kiedy już stałam nad przepaścią. Przywrócił mnie życiu, choć nie ma o tym pojęcia. Jakie to niesamowicie istotne, że właśnie wtedy, właśnie tam stał. Przywrócił mnie mojemu miastu, ludziom, których kochałam. Dla niego pobiegłam spod lodu. Jemu pozwoliłam wydmuchnąć śnieg z serca. Zrzuciłam maskę.

Zmartwychwstałam.






9 komentarzy:

  1. Na powrót słońce zza chmur? Cieszę się. Napawasz nadzieją. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję. Że jeszcze potrafię :* i że nadal tu jesteś :)

      Usuń
  2. W końcu wróciłaś! :* już tracilam nadzieję...
    Oby tym razem na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadziei nigdy nie można stracić. Tylko ona pozostaje. Że coś, że gdzieś, że kiedyś, że ktoś...

      Nie zamierzam porzucać mojego skraju dojrzałości. Choć już się do niego tak bardzo niebezpiecznie zbliżam :) Zawsze tu jestem, czasem tylko zapominam o tej mnie, która ciągle chce krzyczeć. Klawiszami po stronie. Kursorem po pustce.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jedynie przy tym właściwym. W innym przypadku intensywna obecność grozi uschnięciem właśnie. A później tak ciężko odratować sadzonkę.

      Usuń
  4. Hah, czyli zakochałaś się :) bardzo dobrze :) I też bardzo dobrze to znam, gdy się jest w najgorszej możliwej d***... i nagle ktoś cię z niej ratuje. Nie byle kto- tylko ten właściwy.

    Cieszę się że żyjesz. Te powyższe słowa wystarczą. I mam nadzieję, że ten blog umrze, że nie będziesz musiała już więcej wyciskać tu całej tej czerni i smutku. Ja już przestałem pisać, żyję codzienną radością. Tobie też jej życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak nadal tu tańczysz :) cieszę się z Twoich codziennych radości :) i nie dziękuję za życzenia, żeby nie zapeszyć ;)
      Jednak...(bo zawsze w tym moim tu i teraz musi gdzieś w kącie ukrywać się i czychać na właściwy moment jakieś 'jednak', nie byłabym sobą gdybym nie komplikowała tych swoich wzlotów i upadków. Pojawia się tęcza... I owszem, Jednak :) jest ona skąpana w tak gęstej mgle, że nie sposób o niej zapomnieć. i ciągle nie wiem czy starczy mi sił by przez tę mgłę się przebijać. Kolory tej tęczy są tak jaskrawe, że niemal nierealne. Ciągłe przekonanie, że mogą być wyłącznie iluzją. Niepewność.
      Dlatego blog nie umrze. Tak myślę. Będzie chłonął moje wątpliwości ja papierek lakmusowy czyszcząc z nich powietrze wokół mnie. Przejrzystość atmosfery w tym zamgleniu mogłaby okazać się zbawienna :) Niech się dzieje. Codzienność.

      Zatańcz tu jeszcze czasem :)

      Usuń

Zaglądasz? Zostaw cząstkę siebie...