wtorek, 3 maja 2016

Ale sza... żeby nie zape-sza-ć



A ta burza, która tamtej nocy grzmiała nad nami. Ta, która nocą przeszła przez miasto. Nie rozwaliła nam żadnego drzewa. Wszystko na swoim miejscu zastałam, po przebudzeniu, rano.
Ani śladu.

Dziwne to.

Chyba się przyzwyczaiłam do tych wewnętrznych gromów.

Albo jestem zwykłą defetystką.

Wbrew pozorom niewymownie się cieszę. I chcę. Utrzymać ten stan.






2 komentarze:

Zaglądasz? Zostaw cząstkę siebie...