poniedziałek, 18 września 2017

Niech tym razem nie więdną.



W mojej prywatnej rzeczywistości znów goszczą kwiaty. Czuję ich zapach. Napawam się.
Obserwuję.
Zlękniona przed hukiem powodowanym upadającymi płatkami. Niesionymi oddechem.

Cisza.


Teraz już wiem, że trzeba nauczyć się odchodzić. Od tego co zamyka w nas płatki róż. Od ludzi. Od tego, co brutalnie nas niszczy. Albo delikatnie, po trochę, na raty. Też. Od wszystkiego, przy czym nie rozkwitamy. Od tego, co zamyka nas w kropce. Tak małej, że nie sposób w niej rozprostować skrzydeł. Od miejsc. Przykrych, niematerlianych, konkretnie zlokalizowanych, namacalnych, niezrównoważonych.

Trzeba również nauczyć się przychodzić. Odwiedzać inne miejsca. Ciepłe, burzowe, zatłoczone i samotne. Dawać szanse innym lokalizacjom. Otwierać się z klucza. Na mapę świata, na kolejne serca.

Być może po to, by zaznać raju na Ziemi.

Być może po to, by dostać po mordzie.



niedziela, 3 września 2017

Nuovo Nato




Zdarza mi się czasem wyskoczyć z samej siebie.
Stanąć w pewnej odległości i patrzeć. Przyglądać się.
Za pomocą nie swoich oczu, ale dzięki komuś kto ma głębokie spojrzenie. Komuś, bez kogo Ziemia byłaby głucha i pusta. Taki ktoś przychodzi z pomocą, z ciepłym słowem w herbacie, z szeptem ust. Bandażuje rany. Patrzy pięknie i głęboko w oczy. Drży przy sercu.
Patrzy we mnie i tym spojrzeniem swoim pomaga mi zobaczyć więcej.
Bo znam siebie.
Tylko całkiem już prawie zapomniałam.
Jestem na drodze do tego kogoś, kto tam gdzieś na mnie czeka, a kim jestem.

Albo kiedyś będę.

Na nowo.

Spoglądam za okno. Pada deszcz. Zamyślam się.

To co mam jest takie niewyraźne. To czego chcę- takie dalekie.
Ale prawda- już nie nieosiągalne.

W to właśnie wierzę teraz dzięki Tobie.

Dziękuję.


Spokojna w Jego ramionach, wyciszona jak nigdy przedtem i już nigdy do końca- jedyna mi pewna wiedza. To On mnie uchwycił w pół słowa i nie pozwolił krzyknąć. To On złapał za rękę, kiedy już stałam nad przepaścią. Przywrócił mnie życiu, choć nie ma o tym pojęcia. Jakie to niesamowicie istotne, że właśnie wtedy, właśnie tam stał. Przywrócił mnie mojemu miastu, ludziom, których kochałam. Dla niego pobiegłam spod lodu. Jemu pozwoliłam wydmuchnąć śnieg z serca. Zrzuciłam maskę.

Zmartwychwstałam.